wtorek, 12 lutego 2013

16 - 23.01.2013
Pierwsza noc w ostatnim porcie. 826 mil pierwszego etapu,  3075 mil do mety drugiego i 20 mil do FdF. Razem 3921 mil liczonych jako suma odcinków prostych między dobowymi pozycjami. Awarie - zero. Nic nie zawiodło. Ani jedna fala nie weszła na pokład.
 Dość podsumowań. Wstał dzień. Trzeba dopełnić formalności. Po piętnastej wracam zmęczony, wsiadam do pontonu i wiosłuję w stronę Skwarka. Polska bandera? Ze stojącego niedaleko Morgana 43 płynie w moją stronę ponton. Cześć jestem Jean Paul. Pływam pod polską banderą. Jestem Francuzem. Przesiadam się z mojej zabawki i pontonem Jean Paula płyniemy na Nes Trax. Port macierzysty Szczecin. Zgłoszenie wejścia? to załatwisz w sklepie żeglarskim naprzeciwko Lider Price. Pracują do siedemnastej. Jest czas. Jean Paul podaje mi zimniutkie piwo. Doskonałe. Po diecie i miesięcznej abstynencji obawiam się o reakcję organizmu. Jest normalna, nie odmawiam następnego.
Wieczorem Jean Paula odwiedza Grzegorz. Pochodzi z Dąbrowy Górniczej. Z żoną i czwórką dzieci mieszkają pól roku we Francji kontynentalnej a pół na Martynice. Grześ ma niewiele ponad trzydzieści lat. W tygodniu twardo trenuje na szosowym rowerze a w soboty i niedziele startuje w wyścigach. Udało mu się. Pracuje robiąc to co kocha. Po zwycięstwie w odwiecznej rywalizacji z Gwadelupą dumni Martynikanie widząc trenującego Grzegorza zatrzymywali samochody by zawołać Kwiatkowski!!! Opowiada o marzeniu żeby mieć łódkę na której mógłby pływać z rodziną. Może kiedyś. Weź Skwarka. Jest twój. Grzegorz nie może uwierzyć w swoje szczęście.  Dzisiaj z radością czytam maile z opisami żeglarskich przygód rodziny Kwiatkowskich. Skwarek znalazł swoje nowe miejsce.
Jean Paul postanowił nauczyć się języka swojego dziadka, emigranta z Polski. Pokochał wszystko co polskie. Ludzi, kraj i historię. Następny dom? koniecznie w Borach Tucholskich. Od siedmiu lat żegluje po Karaibach. Jest naszym prawdziwym ambasadorem dobrej woli.
Następnego dnia obok Nes Trax rzuca kotwicę Laurin Koster Elin. Przypłynął Karol ze swoimi szwedzkimi blond aniołami. Trzech na jednego uczymy Grzegorza żeglować. Początki nie są łatwe za to załoga Skwarka ze zdziwieniem spogląda na wskazania gps-a. Taka mała łódka może tak szybko pływać. Ćwiczymy manewrówkę na samym grocie.
Ludzie których tu poznaję warci są książek. Jak błyskawicznie malujący dynamiczne obrazy Maurizio, kolejny Karol  który sześć lat temu wyszedł z domu w Polsce żeby zobaczyć Bałkany a zwiedził już całą Amerykę Południową, czy dwie starsze panie żeglujące jedenastometrowym slupem które przyszły mi pogratulować przejścia Atlantyku  małą łódką.
- to ja Paniom gratuluję dopłyniecia tutaj
- nic takiego, robimy trzecie kółko
Na Nes Trax płyniemy na druga stronę Zatoki FdF. Plaże, zatoczki, malownicza marina. Dalej od stolicy jachtów jest więcej i są bardzo różne. Daleko można popłynąć na dużym, małym, drewnianym, metalowym, z laminatu lub siatkobetonu. Jedno, dwu, lub trójkadłubowcu.
Martynikanie? Życzliwi, żywiołowi, radośni, otwarci. Dziewczyny uśmiechnięte, piękne i nieprawdopodobnie zgrabne. Przypłyńcie




Na kotwicy.












Fort de France









Lekcja wf













Płyniemy na Nes Trax na drugą stronę zatoki








Pożegnanie ze Skwarkiem




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz