piątek, 3 maja 2024

 Kilka słów o ciężarach.

Jeszcze niedawno żeglowano na jachtach poszytych drewnianymi klepkami. Klepki były dobrze spasowane. Połączenie uszczelniała bawełniana nić. Gęsto rozmieszczone delikatne gięte wręgi wiązały planki poszycia. Mocniejsze, wycinane lub klejone wręgi usztywniały kadłub. Drewniane denniki wiązały stępkę i balast. Na spokojnej wodzie jacht był szczelny. Gdy zaczynał pracować na fali  trzeba było pompować. Ilość ruchów pompą zenzową wpisywano do dziennika. Dwadzieścia podczas czterogodzinnej wachty. W sztormie więcej. Czasami ponad sto. Jacht był najważniejszy. Dawał wolność i przygodę. Dla bezpieczeństwa wszystko było podporządkowane wymaganiom jachtu nie kaprysom człowieka. Akceptacja praw fizyki była oczywista. Woda, akumulatory i wszystko co ciężkie umieszczone było nisko. Wyposażenie osobiste też starano się umieścić nisko pod kojami. Jaskółki nad kojami miały fronty z mahoniowej deseczki o grubości osiem milimetrów a dna szafek było zrobione z czteromilimetrowej sklejki. Wystarczająco mocno i bardzo, bardzo lekko. Żeglarze chcieli żeglować. Akceptowali warunki. Tęsknili do nich. Wszyscy wiedzieli, że tak jak przeciążony samolot nie wystartuje tak przeciążony jacht będzie źle żeglował. Wolniej, bardziej mokro i mniej bezpiecznie. Mijały lata i jachty się zmieniły. Skonstruowano wiele nowych urządzeń ułatwiających żeglowanie i zwiększających bezpieczeństwo. Nie zmieniły się tylko zasady. Nadal gdy przeciążymy jacht to będzie gorzej żeglował. Nadal gdy podniesiemy środek ciężkości to zmniejszy się zakres stateczności. Te zmiany będą tym mocniej odczuwalne im mniejszą mamy łódkę. Spróbujmy porównać możliwości pięciometrowej "Setki" i dwa razy dłuższej "Dziesiątki".


1. Wyposażenie noszone na topie masztu

Ciężary na topie masztu działają na najdłuższym ramieniu i tu powinniśmy mieć jak najmniej obciążeń bez względu na wielkość jachtu. Podczas pracy na fali wszystko co jest zamocowane na topie podlega silnym przeciążeniom i może zostać wykatapultowane daleko za burtę. To jeszcze jeden powód by umieszczać tam tylko rzeczy lekkie i bardzo porządnie mocować je do masztu.

"Setka" -  dopuszczalne byłoby zamocowanie na topie tylko lekkiego, białego światła LED 360 stopni. Puszczony w maszcie lekki kabel zasilający 2x1mm2 wystarczy z nadmiarem. Maszt wypełniony pianką nienasiąkliwą. 

 "Dziesiątka" - tu możemy sobie pozwolić na więcej. Trójkolorowa i biała latarnia nawigacyjna, czujnik wiatru i antena nie będą odczuwalne dla stateczności. Pamiętajcie o kablach, powinny być jak najlżejsze.


2. Bramka rufowa

"Setka" - solidna bramka i mocowanie na niej wyposażenia na tak niewielkej łodzi byłoby nierozsądne.

"Dziesiątka" - to już niemały jacht i lekka bramka nie zmniejszy bezpieczeństwa. Bramkę możemy wykonać z rurek fi 25 o grubości ścianki 1,5mm. Są lekkie i wystarczająco mocne. Wysokość bramki nie powinna być zbyt duża i dobrze by była dostosowana do wzrostu załogi, np. 180 cm od dna kokpitu. Taka bramka będzie ważyła około 15 kg. Należy się wystrzegać wysokich "pancernych" konstrukcji.


3. Silnik przyczepny

Mocowanie silnika do pontonu na koszu rufowym jest praktyczne i stało się elementem żeglarskiego stylu. 

"Setka" - tu mówimy o silniku podstawowym. Gdy już wyjdziemy z portu na dłuższy przelot silnik należy schować nisko we wnętrzu jachtu. Noszenie silnika ponad pawężą istotnie zmniejsza stateczność. To trochę tak jakbyście od swojego stukilogramowego ołowianego bulba odjęli ciężar silnika. Żeby w ten sposób żeglować trzeba mieć niemało szczęścia.

"Dziesiątka" - noszenie lekkiego silnika na koszu rufowym jest dopuszczalne.


4. Wyposażenie pokładu

Co się stanie gdy podniesiemy śrrodek ciężkości na przykład przeciążając pokład? Na początku, gdy stoimy na spokojnej wodzie może się wydawać, że to był dobry pomysł. Jacht jest cięższy, głębiej się zanurzył i stanął na szerszej wodnicy. Stateczność początkowa mogła nawet wzrosnąć. Zmniejszył się zakres stateczności ale tego na razie nie odczuwamy. Jeszcze dokładamy na pokładzie ciężarów. Stać nas, niech w klubie widzą. Jacht przewraca się przy wodowaniu. 

"Setka" - wyposażenie ograniczone do minimum i jak najlżejsze. Pokład najlepiej pomalować farbą antypoślizgową.

"Dziesiątka" - jak zawsze dbamy o ciężary ale tu już możemy zastosować wykładziny antypoślizgowe. Możemy swobodnie dobierać właściwej wielkości osprzęt pokładowy. Jednak nie kładziemy grubej klepki teakowej. Dodatkowe trzysta kilogramów na pokładzie zrobiłoby dużą różnicę.


5. Ciężki kadłub

Doszliśmy do błędu który czasami zdarza się tym którzy wszystko chcą wzmacniać. Pogrubiają poszycie i elementy zładu, grubo, bardzo grubo laminują. Chcą by ich jacht był wyjątkowo bezpieczny. Uzyskują efekt odwrotny. Środek ciężkości kadłuba na jednokadłubowych jachtach balastowych jest wyraźnie powyżej środka ciężkości całego jachtu. Gdy zwiększamy ciężar kadłuba to środek ciężkości całego jachtu wędruje do góry. To powoduje zmniejszenie zakresu stateczności. Jacht nie wstanie z tak głębokich przechyłów jak ten którego kadłub nie był przeciążony. 

Ten problem dotyczy w jednakowym stopniu jachtów dużych jak i małych.


6. Woda słodka na pokładzie

Kanistry z wodą mocowane na pokładzie są dziś tym czym kiedyś była broda i fajka. Od razu widzimy, że mamy przed sobą wilka oceanicznego który byle gdzie nie płynie. To ciekawa moda. Trochę podobna do noszenia zimą dziurawych spodni.


To było zaledwie kilka słów o ciężarach. Który z błędów jest najgorszy? Największy błąd to często suma wszystkich małych błędów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz